Loading...
X

Dzieci Czytają Psom w Schronisku

…nagle robi się cicho. Psy przestają ujadać i biegać po boksach. Niektóre wychylają głowy z bud, inne z nich wychodzą. Słychać tylko czytających. Magiczna harmonia – zwierzaki naprawdę słuchają, choć pewnie zbyt wiele nie rozumieją. Ale czy to ważne? Kładą się obok i zamykają oczy. Albo… wąchają książki. Merdają ogonami. Przytulają się do ogrodzenia, żeby być jak najbliżej swoich lektorów.

 

fotograf płock

 

Sobota, wczesne popołudnie, schronisko dla psów w Małej Wsi… Tom lekko się spóźnia, więc mam chwilę, by zapoznać się ze zwierzakami. Chodzę wokół boksów, psiaki są nieśmiałe, większość nie wychyla nosa z budy, zerka nieufnie…

Reagują z niepokojem na każdy ruch, każdą obcą postać, każde spojrzenie. Na pierwszy rzut oka mogłoby się komuś wydać, że to skromność. Ale nie, to tylko złudzenie. Bo to jest przerażenie.

Przerażenie psów po przejściach. Skrzywdzonych przez ludzi, bitych, pogardzanych, porzuconych. Te, które nie zamknęły się w sobie do końca, biegają w kółko po boksach i szczekają. Jak oszalałe. Stąd charakterystyczny gwar schroniska. Trudno mi na to patrzeć, trudno słuchać żałosnego ujadania. I właśnie wtedy przychodzi Tom Justyniarski.

Zaraz zapytam, jak wpadł na pomysł tej wyjątkowej akcji i dlaczego tak bardzo się w nią zaangażował. W akcję, która polega na czytaniu przez dzieci książek… psom ze schronisk.

– Kiedyś podczas spotkania w szkole zapytałem uczniów czy wiedzą, co to jest schronisko dla zwierząt i do czego służy – odpowiada Tom. – Pamiętam jak mi ciarki przeszły po plecach, gdy usłyszałem, że to miejsce, w którym można zostawić psa na wakacje, żeby pozbyć się przykrego obowiązku. Albo że jak pupil nam się znudzi, to możemy tam właśnie go oddać. To było przerażające dla człowieka, który kocha zwierzęta. Myśl, że nawet dzieci traktują zwierzęta jak przedmioty, była nieznośna.

 

zdjęcia

 

Bo zwierzaki jak ludzie potrzebują zainteresowania, empatii, miłości. – Psy trzeba umieć wychować i się nimi opiekować. Trzeba się liczyć z wieloma obowiązkami, a nie tylko krótkotrwałymi przyjemnościami. Nie pogodzę się nigdy z podejściem ludzi, którzy myślą, że gdy zwierzę nam się znudzi, to można je porzucić jak stare kapcie, które zaczynają śmierdzieć. Kapcie są pozbawione uczuć, bólu czy tęsknoty, a zwierzęta nie – dodaje Tom.

Swoją akcją chce pomagać i dzieciom, i psom.

Dzieci uczą się wrażliwości, szacunku dla zwierząt. Zaczynają rozumieć, że to istoty żywe i tak jak my czują, kochają, cierpią. A psy… Psy ponownie oswajają się z człowiekiem, przyzwyczajają się do ludzkiego towarzystwa. Stają się spokojniejsze. Zaczynają ufać. Czują się potrzebne, skoro ktoś poświęca im czas. Dzięki temu jest więcej adopcji czworonogów. Przecież nikt nie zaadoptuje psa, który biega po boksie jak szalony i szczeka. Albo takiego, który boi się wyjść z budy.

Na początku Tom tłumaczy dzieciakom, że psy nie oceniają ich czy czytają dobrze, czy źle.

– Dla nich ważny jest sam kontakt z człowiekiem. Jego uwaga i zainteresowanie. To je odpręża. W boksach siedzą właściwie cały czas, więc cieszą się, że ktoś je odwiedza – tłumaczy.

Dzieci są zachwycone. Mogą przejść wśród boksów i wybrać psa, któremu będą czytać. Błyskawicznie tworzą się pary. Kiedy już wszyscy się dopasowują, zaczyna się czytanie.

 

czytanie psom

 

Nagle robi się cicho. Psy przestają ujadać i biegać po boksach. Niektóre wychylają głowy z bud, inne z nich wychodzą. Jakby przestawały się wstydzić. Słychać tylko czytających. Magiczna harmonia – zwierzaki naprawdę słuchają, choć pewnie zbyt wiele nie rozumieją. Ale czy to ważne? Kładą się obok i zamykają oczy. Albo… wąchają książki. Merdają ogonami. Patrzą na czytające dzieci. Jeszcze inne przytulają się do ogrodzenia, żeby być jak najbliżej swoich lektorów.

Jestem pod wrażeniem tej ciszy. Właściwie jestem teraz jedynym, który wprowadza chaos i przeszkadza. Staram się poruszać bezszelestnie, tylko ta piekielna migawka aparatu – zdradza moją obecność. Przez nią, całkowicie niechcianą w tym spokojnym świecie, czuję się jakbym kradł te piękne chwile. Staram się więc być jeszcze bardziej niezauważalny, ale to niewiele daje, bo zwierzaki mnie obserwują. Trzeba trochę czasu, żeby się przyzwyczaiły. No wreszcie jest dobrze. Wreszcie i ja mogę się tu odnaleźć i złapać kilka kadrów.

 

fotograf

 

Mija 30 minut. Koniec czytania. Dzieciaki wrócą tu za dwa tygodnie, by znowu spotkać się ze swoimi kumplami. Uśmiechają się. Głaszczą psy. Patrzą im w oczy, te odwzajemniają ich spojrzenia. Jest jak w bajce. Któryś ze chłopców zwierza się: – Na początku byłem zestresowany. Bałem się. Ale potem już było coraz lepiej. On złapał ze mną kontakt i naprawdę mnie słuchał.

I niech to zdanie będzie pięknym epilogiem tej opowieść o dzieciach z Małej Wsi i psach ze schroniska. Wszystkie one spotkały się dzięki Tomowi :)

 

fotograf Piotr Augustyniak

 

fotograf warszawa

 

zdjęcia

 

fotograf płock

 

czytanie psom

Zdjęcia i tekst Piotr Augustyniak. Prawa autorskie zastrzeżone.